Już wcześniej zauważyliśmy, że pewne grupy ryb zespala dobre sąsiedztwo przy biesiadnym stole, tj. na żerowisku. Staje się ono możliwe dzięki wzajemnej niekonkurencyjności gatunków, niejednakowemu zainteresowaniu występującym tu pokarmem. W taki sposób niekonkuren- cyjnośó – obok innych czynników wiążących, jak zbliżona prądolubność czy też podobne potrzeby tlenowe – dopuszcza współbytowanie gatunków w zespole i grupie, staje się zasadą spójności. W przyrodzie znane jest, co prawda, inaczej kojarzone współżycie. Mamy tu na myśli symbiozę, tj. dwustronne uzależnienie się partnerskich gatunków. W takim układzie żyje np. ryba różanka z mięczakiem szczeżują. Współistnienie w symbiozie nie jest jednak potrzebne naszym rybom łownym, chociaż pewne fakty stwarzają tego pozory. Na przykład szczupak zdecydowanie wybiera bliskość płoci. Nie ma to jednak nic wspólnego z symbiozą, a jest zwykłym drapieżnictwem. Poza nim stosunki w zespołach krainowych i w siedliskowych grupach układają się na zasadzie: skazani na sąsiedztwo, nie przeszkadzajmy sobie wzajemnie! Pogranicze krain a zmiany obsady gatunkowej. Oczywistą przyczyną decydującą o rozmieszczeniu gatunków ryb w rzece są lokalne, lecz ważne dla nich zmiany w warunkach bytowania. One to powodują skupianie się gatunków i formowanie z nich zespołów, wymianę jednych zespołów na inne albo powstawanie mniejszych grup . Jasność tego sformułowania traci na oczywistości, jeśli je odniesiemy do konkretnej rzeki, dzielącej się np. na krainę brzany i krainę leszcza, a szczególnie do strefy przejściowej między nimi.
Więcej o…
Kto choć raz doznał radości spływu! rzeką, kto słuchał ?jak bije wielkie, zielone serce przyrody” i sycił oczy] urodą otaczającego rzekę świata, ten spostrzegał, że w ciągle zmienia-! jącym się obrazie brzegów zaczyna przebijać typowość – pewne fragmenty jakby powtarzają się. Nie z całą, bynajmniej, wiernością szczegółów, lecz na zasadzie echa czegoś, co się już gdzieś widziało. Porządkując zapisy pamięci, rozpoznamy typy krajobrazowe brzegów naszej rzeki. Nie ma większego sensu klasyfikować piękna. Jeżeli jednak jego poszczególne przejawy oraz tych przejawów wewnętrzna organizacja mogą nam służyć za znaki rozpoznawcze konkretnych i ważnych sytuacji, to wolno się nam klasyfikowaniem jego posłużyć. W naszym wypadku typ urody brzegu – typ krajobrazowy – stanowi jeden z pomocniczych kluczy do tajemnic koryta rzecznego. Istnieją bowiem ścisłe zależności między doliną a rzeką, przejawiające się dużo subtelniej, niż to nam świtało w czasie rozmowy o krainach. Podejmijmy tę sprawę wyrywkowo. Jednym z czynników krajobrazu jest rodzaj gleb zalegających dolinę. Ich spójność, żyzność, nawet skład chemiczny wpływający na zabarwienie obnażonych skarp – wszystko to decyduje kolejno: o kształcie koryta, jego spłaszczeniu lub głębokim rycie, o zabarwieniu wody i stopniu jej zamącenia, a także natlenienia, o wyściółce dna itp.